„Zapominają” o dzieciach, nie zgłaszają w deklaracji osób niepełnosprawnych, udają, że w wynajętym mieszkaniu żyją w pojedynkę – tak złotoryjanie oszukują miejski system gospodarowania odpadami. To okradanie miasta i sąsiadów, którzy robią opłaty uczciwie – zauważają pracownicy złotoryjskiego magistratu.
Przy okazji wzmożonych kontroli na PSZOK-u, dotyczących procederu użyczania kart uprawniających do korzystania z punktu (pisaliśmy o tym TUTAJ), na jaw wychodzą też nieprawidłowości w deklaracjach śmieciowych. Mieszkańcy przywożą na pl. Sprzymierzeńców gruz, tekstylia czy bioodpady i podczas „sesji szczegółowych pytań” zadawanych przez pracowników przyznają, że w ich domu mieszka więcej osób niż jest to zgłoszone.
Przez dwa tygodnie od czasu zintensyfikowania kontroli, podczas których sprawdzany jest dokładnie każdy transport wjeżdżający na PSZOK, takich przypadków było aż 16. To pozwoliło na wykrycie 26 osób, które unikały płacenia za odpady.
Ale oszustwa, których dopuszczają się złotoryjanie, wychodzą nie tylko przy okazji wizyty na PSZOK-u. Są demaskowane także podczas załatwiania przez mieszkańców bieżących spraw w urzędzie. – Pytamy standardowo, ile osób mieszka pod danym adresem, i słyszymy spontaniczną odpowiedź, że 3. A w deklaracji jak byk stoi, że dwie – relacjonują pracownicy Wydziału Ekologii i Gospodarki Odpadami w Urzędzie Miejskim w Złotoryi.
Możliwe nieprawidłowości zgłasza też RPK Partner, zwłaszcza po zebraniach wspólnot mieszkaniowych. Ale są też zgłoszenia od samych mieszkańców.
– Takie sytuacje dotyczą najczęściej lokali na wynajem, choć nie tylko. Sąsiedzi dzwonią i sugerują, żeby sprawdzić dany adres, bo mają podejrzenia, że tam mieszka więcej osób niż jest zadeklarowanych. Albo pytają, ile w mieszkaniu obok jest zgłoszonych osób do odbioru śmieci. Nie możemy oczywiście udzielić takiej informacji, ale po takim sygnale jak najbardziej możemy wysłać tam straż miejską na wywiad – tłumaczy Marta Kusiak, naczelniczka WEGO. – Lokale na wynajem to prawdziwa szara strefa, jeśli chodzi o deklaracje. Z reguły są tu zaniżane opłaty, zgłaszana jest np. jedna osoba, a zamieszkują 3-4.
Zdarza się, że mieszkańcy nie zgłaszają małych dzieci. Albo osób niepełnosprawnych. – Próbują się tłumaczyć, że przecież takie dziecko produkuje niewiele śmieci. Nie biorą pod uwagę tych wszystkich pieluch czy opakowań po specjalnej żywności dla maluchów. Trzeba podkreślić, że nie ma przepisu w prawie lokalnym, który zwalniałby z wpisania w deklarację i ponoszenia opłaty za dziecko czy osobę niepełnosprawną – podkreśla pani naczelnik.
Obecnie ratusz jest w trakcie weryfikacji blisko setki adresów. W prawie trzydziestu mieszkańcy już zwiększyli deklarację. To dodatkowych kilkadziesiąt osób w systemie gospodarki odpadami, każda z nich oznacza większe wpływy do budżetu miasta o około pół tysiąca złotych rocznie (to o tyle istotne, że koszty funkcjonowania całego systemu cały czas rosną i są w tej chwili wyższe niż wpływy z opłat). W blisko dwudziestu nieruchomościach procedury weryfikacyjne potwierdziły natomiast zgodność liczby mieszkańców z deklaracją.
– Mamy do dyspozycji wiele narzędzi, żeby zweryfikować podejrzenia nieprawidłowości i stwierdzić, od kiedy w lokalu zamieszkuje więcej osób niż widnieje w deklaracji. To nie tylko ustalenia strażników miejskich, ale także anomalie w poborze wody, wskazujące na większą liczbę mieszkańców. Możemy też wykorzystywać informacje z MOPS-u, ZUS-u czy skarbówki, np. te dotyczące świadczeń 800 plus pobieranych na konkretnym adresie – słyszymy w złotoryjskim magistracie.
Jeśli kontrola potwierdzi podejrzenia, że pod danym adresem zamieszkuje więcej osób niż jest zgłoszonych, urząd prosi o stawienie się w ciągu tygodnia oraz złożenie wyjaśnień i korektę deklaracji. Jeśli to wezwanie pozostanie bez echa, pracownicy magistratu wszczynają postępowanie administracyjne w celu nałożenia prawidłowej opłaty. Co warto wiedzieć – mogą nałożyć „wyrównanie” nawet do 5 lat wstecz, jeśli udowodnią, że proceder zaniżania opłaty trwa od jakiegoś czasu. Wtedy dodatkowa opłata liczy się już w tysiącach złotych.
– Zaniżanie deklaracji to nic innego jak okradanie miasta i jego mieszkańców. Dlatego zachęcamy do dobrowolnego zgłaszania zmian w liczbie osób zamieszkujących i aktualizowania deklaracji na bieżąco, by nie narażać się na dodatkowe opłaty – dodaje Marta Kusiak.
Filtry