39,50 zł, 42,50 zł, a może 43 zł opłaty za śmieci od mieszkańca? Z ulgą dla dużych rodzin czy bez? Z 80-procentową podwyżką dla firm i instytucji czy mniejszą? Trwa „epopeja” związana z uchwaleniem nowych stawek za zagospodarowanie odpadów, w której nie brakuje emocji i dramatycznych zwrotów akcji. Dziś radni dopiszą do niej kolejny rozdział, poświęcając tematowi trzecią komisję gospodarczą w ciągu dwóch tygodni. Czy dojdą do porozumienia?
Rada miejska tematem nowych opłat za śmieci zajmowała się w październiku na dwóch komisjach gospodarczych i sesji. Poświęcili na to ok. 6 godzin. Podsumujmy w dużym skrócie, co wydarzyło się do tej pory.
Czwartek 23 października, komisja gospodarcza: burmistrz Paweł Kulig przedstawia pod obrady projekt uchwały wprowadzającej od 2026 r. stawkę 39,50 zł od osoby i 155 zł od gospodarstwa domowego, a także większą ulgę za kompostowanie (3 zł od mieszkańca i 8 zł dla gospodarstwa). Konieczność podwyżek tłumaczy rosnącym deficytem systemu gospodarowania odpadami, w którym wpływy z opłat od mieszkańców nie pokrywają kosztów utylizacji złotoryjskich śmieci. W rezultacie w tym roku z innych zadań budżetowych trzeba będzie zabrać ok. 1 mln zł na załatanie dziury, a w przyszłym – jeśli nic się nie zmieni w opłatach – już ok. 1,6 mln. Propozycja burmistrza ma przynieść dodatkowy milion złotych do systemu i ograniczyć przyszłoroczny deficyt do ok. 500-600 tys. zł.
Po dwóch godzinach dyskusji pod hasłem „Skąd ten deficyt?” oraz prób ustalenia jak najbardziej sprawiedliwego społecznie sposobu na podniesienie opłat radny Artur Baranowski zgłasza propozycję, aby wykreślić z projektu uchwały możliwość rozliczania się za śmieci metodą od gospodarstwa domowego. – Jesteśmy jedną z nielicznych gmin, która stosuje to rozwiązanie. Każdy z mieszkańców w rodzinie wieloosobowej produkuje przecież śmieci i każdy powinien za to ponosić opłatę – tłumaczy.
Ta propozycja oznacza, że np. rodziny 4-osobowe zapłacą od 2026 r. nie 155, lecz 158 zł, 5-osobowe nie 155, a 197,50 zł itd. Większość radnych na komisji uznaje, że takie rozwiązanie jest uczciwe i sprawiedliwe społecznie. Podobnie jak zarządcy mieszkaniowi, których pisma zostały odczytane na początku posiedzenia. Radni głosują nad wnioskiem formalnym Baranowskiego w klimacie „likwidacji przywilejów/promocji” w rodzinach, w których większość osób pracuje, a nie wszyscy płacą za śmieci, które produkują. Liczą też na to, że pozwoli to znaleźć część z ok. 2 tys. tzw. „martwych dusz”, czyli osób, których brakuje w tej chwili w systemie, mimo że zamieszkują w mieście.
Za wnioskiem formalnym Baranowskiego, oprócz niego samego, rękę podnosi siódemka radnych: Adam Bartnicki, Beata Manowiec, Przemysław Markiewicz, Iwona Miras, Mariusz Stalski, Rafał Tokarz i Agnieszka Zawiślak. Przeciw są: Agnieszka Djorić i Paweł Maciejewski, a Stanisław Dechnik i Stanisław Pazera wstrzymują się od głosu.
Chwilę później pojawia się drugi wniosek formalny: Rafał Tokarz zachęca, by podnieść stawkę za osobę do 42,50 zł, co proponowała wcześniejsza analiza firmy konsultingowej. – Stawka 39,50 zł i tak nam nie zbilansuje całego systemu i będziemy musieli wrócić do rozmowy o podwyżkach w przyszłym roku. To nonsens – uważa wiceprzewodniczący rady.
Jego wniosek jednak przepada, bo uzyskuje poparcie tylko trójki radnych.
Dyskusja kończy się po ponad 3 godzinach, a burmistrz przedstawia drugi projekt uchwały, już bez metody od gospodarstwa domowego, tylko ze stawką 39,50 zł od osoby. Radni nie decydują się jednak na głosowanie nad nim – odkładają to na następną komisję, na którą umawiają się na czwartek 30 października, na kwadrans przed sesją, uznając, że „klepnięcie” zmienionego projektu będzie tylko formalnością.
Obawy co do tego ma jednak przewodniczący Waldemar Wilczyński (którego nie ma w tym momencie na sali obrad). Proponuje, żeby nie zostawiać komisji gospodarczej na ostatnią chwilę, bo może się wywiązać dyskusja. Radni umawiają się na następny dzień, czyli piątek.
Piątek 24 października, komisja gospodarcza: posiedzenie zaczyna się od „trzęsienia ziemi”, bowiem radna Agnieszka Zawiślak składa wniosek formalny o… przywrócenie do uchwały metody naliczania opłat za śmieci od gospodarstw domowych.
– Zbyt pochopnie podjęłam wczoraj decyzję dotyczącą poparcia wniosku radnego Baranowskiego. Byliśmy zmęczeni, głodni, zmarznięci, presja czasu nam towarzyszyła… Przemyślałam tę kwestię w domu, analizowałam, liczyłam, dzwoniłam do znajomych – tak tłumaczy swój wniosek. Jest przekonana, że i tak nie uda się odnaleźć „martwych dusz” po likwidacji metody „od gospodarstwa domowego”.
Radni głosują nad powrotem do pierwotnej wersji uchwały w przekonaniu, że choć likwidacja gospodarstw domowych jest słuszna z uwagi na rodziny wielopokoleniowe, to skrzywdzi rodziny wielodzietne. Za przywróceniem gospodarstwa rękę podnoszą ci sami radni, którzy niespełna 24 godziny wcześniej głosowali za ich wykreśleniem: Przemysław Markiewicz, Iwona Miras, Mariusz Stalski i Agnieszka Zawiślak, a także Stanisław Dechnik, Agnieszka Djorić i Paweł Maciejewski. Wniosek przechodzi, ze stawką 155 zł miesięcznie dla gospodarstwa domowego.
Ale na tym nie koniec. Radna Agnieszka Djorić chce podniesienia o niemal 100 proc. opłat dla nieruchomości niezamieszkałych (czyli generalnie rzecz biorąc firm prowadzących działalność w Złotoryi oraz instytucji). W swoim projekcie burmistrz zaproponował 30-proc. wzrost stawek dla tego sektora. Za podstawowy pojemnik o pojemności 120 litrów firmy i urzędy mają płacić 17,50 zł zamiast dotychczasowych 13,50 zł.
Djorić uważa, że to zdecydowanie za mało, a urząd robi w ten sposób „ogromny ukłon w stronę dużych firm”. Powołuje się przy tym na dużo wyższe stawki opłat, jakie funkcjonują w innych dolnośląskich miastach porównywalnych ze Złotoryją, gdzie firmy mają płacić ponad 20, a nawet 30 zł miesięcznie za najmniejsze pojemniki. Jej zdaniem stawki dla nieruchomości niezamieszkałych w Złotoryi są drastycznie niskie na tle innych miast.
– Zwiększając stawkę dla firm, też możemy załatać dziurę budżetową, niekoniecznie robiąc to kosztem mieszkańcami – tłumaczy radna. Innego zdania jest burmistrz, który zauważa, że podwyżki w tym sektorze nie, ze względu na małą liczbę takich podmiotów w systemie, nie zagwarantują likwidacji deficytu i zmniejszą go jedynie o ponad 100 tys. zł.
Djorić składa wniosek formalny o urealnienie stawek dla firm i wpisanie do uchwały 24 zł za 120-litrowy pojemnik oraz proporcjonalne zwiększenie pozostałych stawek (za pojemniki 240 i 1100 l). Taka propozycja oznacza wzrost o ok. 80 proc. w stosunku do obecnie obowiązujących stawek. Głosuje za nią sześciu rajców: Baranowski, Djorić, Maciejewski, Miras, Stalski i Zawiślak, przeciwny jest Tokarz, a Markiewicz się wstrzymuje.
Nie wiadomo, ile mają konkretnie wynosić stawki dla firm od większych pojemników, więc radni na posiedzeniu 24 października znowu nie głosują nad projektem całej uchwały w sprawie nowych stawek, odkładając to na kolejną komisję gospodarczą, w listopadzie. Burmistrz zapowiada, że zaktualizuje propozycje.
Czwartek 30 października, sesja rady miejskiej: radni nie doszli do porozumienia na wcześniejszych komisjach gospodarczych, więc nie ma projektu uchwały dotyczącego nowych stawek za odpady, nad którym mogliby zagłosować. Do tematu i tak jednak wracają.
Nie czekają z kolejną komisją gospodarczą miesiąc i ustalają termin następnej na 6 listopada, żeby zdążyć wprowadzić nowe stawki od 1 stycznia i zatrzymać powiększanie się z każdym miesiącem dziury finansowej w systemie gospodarki odpadami.
Paweł Kulig zapowiada, że urząd przygotowuje projekt, który zgodnie z wolą radnych przerzuci większą część kosztów z mieszkańców na nieruchomości niezamieszkałe (firmy). Dochodzi do sytuacji dość symptomatycznej.
– Już są wątpliwości co do tego – wtrąca radna Zawiślak.
– To już nie jest aktualne? – pyta burmistrz, mocno zaskoczony kolejną woltą radnych.
– Nie wszyscy radni wzięli pod uwagę, że wśród nieruchomości są takie instytucje jak szpitale – tłumaczy radny Tokarz (propozycja radnej Djorić oznacza tylko w przypadku złotoryjskiego szpitala powiatowego wzrost opłat o blisko 100 tys. zł rocznie).
Sesja się jednak na tym nie kończy. Radny Baranowski nadal zachęca kolegów i koleżanki, by pochylili się nad wykreśleniem gospodarstw, co jego zdaniem uszczelni system gospodarki odpadami, a radny Maciejewski przedstawia swoją, jeszcze dalej idącą propozycję: – Jak już ustalamy stawki, to ustalmy je tak, żeby ten deficyt pokryć cały, a nie w połowie czy 60 proc. Zostaliśmy przy gospodarstwach domowych, dajmy 43 zł od osoby i 142 zł dla gospodarstwa, równo po 8 zł dla wszystkich – proponuje Maciejewski.
Do kwestii opłat za śmieci radni mają powrócić dziś o godz. 15:30. W porządku obrad na portalu e-Sesja nie ma na razie konkretnego projektu uchwały. Radni zażyczyli sobie na sesji, by burmistrz z urzędnikami przedstawili różne kalkulacje, o których będą mogli jeszcze podyskutować.





Filtry