Murem za rewitalizacją linii kolejowej do Złotoryi stanęli samorządowcy z powiatów złotoryjskiego i lwóweckiego. „Inwestycja ta, przy tak dużym zaawansowaniu prac, ma ogromną szansę, by zostać ukończoną w roku 2028. Nie zaprzepaśćmy tego” – napisali w liście do parlamentarzystów, których proszą o wsparcie dla łapiącego zadyszkę projektu. To reakcja na ostatnie wydarzenia medialne związane z powrotem pociągów do najstarszego miasta w Polsce.
Samorządowcy zaapelowali do posłów i senatorów o podjęcie „wszelkich możliwych działań na rzecz utrzymania terminu rewitalizacji linii kolejowej nr 284 na odcinku Legnica-Złotoryja-Jerzmanice-Zdrój w 2028 roku”.
Prosimy o wspólne budowanie szerokiego frontu poparcia dla projektu „Jesteśmy na TAK za powrotem kolei” – idei, która niesie ze sobą szansę na realną zmianę społeczną, gospodarczą i infrastrukturalną dla kilkudziesięciu tysięcy mieszkańców naszego regionu – czytamy we wniosku, pod którym obok burmistrza Pawła Kuliga podpisali się także: starosta złotoryjski Rafał Miara, burmistrz Lwówka Śląskiego Dawid Kobiałka, Paweł Kisowski – burmistrz Świerzawy, Sławomir Maciejczyk – burmistrz Wojcieszowa, Jan Tymczyszyn – wójt Złotoryi, Tomasz Sybis – wójt Pielgrzymki oraz Piotr Janczyszyn, wójt Zagrodna.
Samorządowcy przypominają posłom i senatorom, że rewitalizacja linii 284 w ramach rządowego programu Kolej Plus jest „projektem o fundamentalnym znaczeniu dla rozwoju naszego regionu i mieszkańców powiatów: złotoryjskiego, lwóweckiego, karkonoskiego i Jeleniej Góry”.
Złotoryja i Lwówek Śląski – najstarsze miasta w Polsce o wielowiekowych tradycjach – od lat zmagają się z wykluczeniem komunikacyjnym, którego skutki odczuwa zarówno lokalna społeczność, jak i przedsiębiorcy działający w regionie i okolicach. Przywrócenie połączeń kolejowych to szansa na poprawę mobilności mieszkańców, zwiększenie atrakcyjności inwestycyjnej oraz rozwój turystyki w Polsce i na Dolnym Śląsku – czytamy w liście (publikujemy go w całości poniżej).
Burmistrzowie i wójtowie wspominają ponadto, że dalsze opóźnianie tej „oczekiwanej i niezbędnej” inwestycji może grozić utratą zaufania społecznego do instytucji rządowych i samorządowych oraz że w gminach trwają już zaawansowane przygotowania do przyjazdu Kolei Dolnośląskich.
Przygotowując się na powrót pociągów do naszych miast i gmin, inwestujemy w niezbędną infrastrukturę. Realizujemy wielomilionowe projekty, na które skutecznie pozyskujemy środki z funduszy zewnętrznych, przy zabezpieczeniu wkładu własnego – podkreślają samorządowcy.
Przypomnijmy: prace przy rewitalizacji należącej do PKP PLK linii kolejowej 284 z Legnicy przez Złotoryję do Jerzmanic-Zdroju ruszyły w zeszłym roku. Inwestycja jest realizowana przez firmę Infrakol za 211 mln zł w systemie „projektuj i buduj”. Choć na 24-kilometrowym odcinku zdemontowano już tory, wciąż nie zakończyła się faza projektowa.
Pierwszy od blisko 20 lat pociąg pasażerski z Legnicy do Złotoryi miał pojechać pod koniec 2026 r. – taki był pierwotnie termin zakończenia inwestycji. W maju gruchnęła jednak wiadomość, że całe przedsięwzięcie opóźni się o 2 lata.
W związku ze zidentyfikowaną kolizją z siecią LPN (linii potrzeb nietrakcyjnych, która wisi na słupach trakcyjnych – dop. red.), której przebudowa wiązać się może z koniecznością wykupu gruntów oraz optymalizacją zakresu robót, w tym wykonaniem robót dodatkowych, realizacja zadania ulegnie wydłużeniu. Obecnie szacowany termin zakończenia umowy do październik 2028 roku – tłumaczyło PKP PLK w piśmie do Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego, który współfinansuje prace rewitalizacyjne.
Tempo inwestycji zaczął krytykować w mediach Piotr Karwan, radny sejmiku, który w poprzedniej kadencji mocno zabiegał na różnych szczeblach władzy o reaktywację połączeń pasażerskich do Złotoryi. – Jeżeli ktoś nie sprawi, że w PKP PLK zabiorą się porządnie do robot, to niestety nie ma co liczyć, że w tej kadencji kolej wróci (do Złotoryi – dop. red.). Obawiam się, że to wszystko nie zmierza w dobrym kierunku i Złotoryja może nie doczekać się pierwszego pociągu pasażerskiego tak szybko – mówił w maju na portalu e-legnickie.pl, zarzucając PKP PLK hamowanie inwestycji.
Jakby tego było mało, kilka dni temu prezydent Legnicy Maciej Kupaj zwołał nagle konferencję prasową i zaapelował do radnych sejmiku dolnośląskiego o… natychmiastowe wstrzymanie prac nad projektem rewitalizacji linii kolejowej z Legnicy do Złotoryi w obecnym kształcie. Dlaczego? Kupaj obawia się „całkowitego paraliżu komunikacyjnego” byłej stolicy województwa legnickiego, do którego – jego zdaniem – miałoby doprowadzić uruchomienie na trasie ponad 30 połączeń pasażerskich powodujących „permanentne blokowanie przejazdów kolejowych na ul. Chojnowskiej i ul. Działkowej”.
Koncepcja przygotowana przez poprzedni rząd Zjednoczonej Prawicy zawiera szereg błędów, nie uwzględnia dobra mieszkańców Legnicy i negatywnie wpływa na funkcjonowanie całego miasta – można przeczytać w apelu Kupaja.
Prezydent Legnicy mocno zaskoczył swoich kolegów po fachu z powiatu złotoryjskiego. – Nikt z nas się raczej nie spodziewał wystąpienia w tak egoistycznym tonie – usłyszeliśmy od jednego z samorządowców, który podpisał się pod wcześniej wspomnianym wnioskiem do parlamentarzystów. – Zwłaszcza że to już nie czas na takie apele, bo projekt jest w trakcie realizacji. Zacząłem się zastanawiać, czy cały ten apel nie ma drugiego dna i czy rządzącym nie chodzi po prostu o to, żeby inwestycję kolejową utrącić z braku pieniędzy.
Zaraz na drugi dzień po apelu prezydenta Legnicy samorządowców i mieszkańców Złotoryi i okolic zaczął uspokajać minister Robert Kropiwnicki, partyjny kolega Kupaja z Platformy Obywatelskiej. „Zakończenie prac planowane do końca 2028 roku. Trzymamy rękę na pulsie. Ta inwestycja musi się udać. Nic jej nie zatrzyma” – czytamy we wpisie, który Kropiwnicki opublikował w mediach społecznościowych (i z którego pochodzi nasza tytułowa grafika).
Ale na tym nie koniec. Trzy dni później minister nagrał filmik w internecie, w którym ponownie uspokaja, że inwestycja nie jest zagrożona, a winę za błędy przy jej przygotowaniu zrzuca na rząd Prawa i Sprawiedliwości:
Zrobimy wszystko, żeby ta linia kolejowa bardzo dobrze połączyła Legnicę ze Złotoryją bez tych wszystkich wpadek, jakie planował nam zrobić PiS. Żeby przejazd przez ul. Chojnowską był dobrze zorganizowany i żeby perony czy zjazdy w poszczególnych miejscowościach były dobrze zorganizowane. Bo tu naprawdę nie chodzi o partactwo i robienie na chybcika, tylko żebyśmy przez lata nie musieli się tej inwestycji wstydzić. I zrobimy to. OK, może będzie trochę później, bo planujemy, żeby to skończyć w 2028 r. Ale ta droga kolejowa będzie dobrze zrobiona. I gwarantuję wam to – zapewnia Kropiwnicki na nagraniu.
grafika: Facebook/Robert Kropiwnicki - Poseł na Sejm RP
Filtry