Oskarżony o wiele przewinień złotoryjski policjant Jakub B. złożył wyjaśnienia przed sądem. Wynika z nich, że jest niewinną ofiarą zemsty kochanki i wzorowym funkcjonariuszem niesprawiedliwie potraktowany przez przełożonych oraz prokuraturę.
Według aktu oskarżenia przygotowanego przez Prokuraturę Rejonową w Jaworze, Jakub B. w lutym 2024 roku podczas służby uderzył cztery razy pięścią w twarz zatrzymanego kierowcę, bez zezwolenia zrobił mu zdjęcie telefonem komórkowym i wysłał swojej kochance z informacją, że ujął jej dilera.
Dodatkowo, jako funkcjonariusz policji, bezprawnie utrwalił telefonem wizerunki jeszcze dwóch innych mężczyzn i przesłał je tej samej kobiecie z poniżającymi dopiskami. Prokuratura oskarża go także o randkowanie z kobietą podczas służby. Aby spotykać się z kochanką samowolnie, bez wiedzy i zgody oficera dyżurnego, opuszczał radiowóz i przydzielony mu do patrolowania rejon, nie wykonywał obowiązków służbowych, odłączał terminal służący do utrzymywania kontaktów z komendą policji.
Według prokuratury, podczas schadzek obchodził się ze służbową bronią w sposób niefrasobliwy. Raz, po rozebraniu się, ściągnął i odłożył na kanapę pas służbowy z pistoletem, innym razem wyjął broń z kabury i dał kobiecie do potrzymania.
Jakub B. nie przyznaje się do żadnego z zarzucanych mu czynów. Wczoraj, w dobiegającym końca procesie, przed Sądem Rejonowym w Złotoryi złożył wyjaśnienia.
Próbował przekonywać, że młoda kobieta, z którą według ustaleń prokuratury przez kilka miesięcy łączyła go intymna relacja, w istocie nie była jego kochanką, ale osobowym źródłem informacji (OZI), która obracała się w przestępczym środowisku, a on widywał się z nią służbowo, by dowiedzieć się czegoś na temat lokalnych dilerów narkotykowych czy złodziei.
W zamian za informacje pożyczał jej swój samochód albo woził na motocyklu.
Wersja oskarżonego nie zgadza się z pismem, jakie sporządził zastępca komendanta złotoryjskiej policji.
Sąd spytał dowództwo komendy, czy młoda kobieta była osobowym źródłem informacji. „Informuję, że osobowe źródła informacji są objęte szczególną ochroną prawną, której fundamenty stanowią ustawa o policji oraz ustawa o ochronie informacji niejawnych a także wewnętrzne akty prawne policji. Mając powyższe na uwadze, brak jest możliwości, aby na tym etapie udzielić odpowiedzi na powyższe pytanie. Natomiast w kwestii meldunków informacyjnych nadmieniam, że każdy funkcjonariusz, który uzyska informację istotną z punktu widzenia ujawniania, rozpoznawania, zapobiegania i wykrywania przestępstw oraz ich sprawców, a szczególnie informację pochodzącą z osobowego źródła informacji, jest zobowiązany do sporządzenia dokumentacji w postaci meldunków informacyjnych. Dotyczy to zarówno informacji pozyskanych w trakcie wykonywania czynności służbowych jak i w czasie wolnym od służby. (...) Analizie poddano wpisy w elektronicznym dzienniku korespondencyjnym za rok 2023 i 2024 i nie uzyskano informacji, aby pan Jakub B. w tych latach sporządzał meldunki informacyjne" – można przeczytać w odpowiedzi.
Jak twierdzi Jakub B., młodą kobietę interesowała służba w policji, więc podczas spotkań opowiadał jej o blaskach i cieniach swej pracy.
Chwalił się, że w domu ma replikę pasa służbowego oraz pistoletu Walther, podobnych do tych, jakie nosi na służbie. Chciała je zobaczyć, więc pożyczył jej w grudniu 2023 roku na kilka miesięcy. Oskarżony funkcjonariusz przekonuje, że to one są na zdjęciach, które prokuratura traktuje jako dowód na naruszenie policyjnego regulaminu obchodzenia się ze służbową bronią.
Jakub B. zaprzecza również, aby dla randek opuszczał radiowóz i przydzielony do patrolowania rejon. Twierdzi, że do miejsca pracy kobiety zajeżdżał dwa razy, i że zawsze było to w ramach dwudziestominutowej przerwy przysługującej funkcjonariuszom podczas patrolu.
Zdarzało się, że ona brała jedzenie i przyjeżdżała do niego na parking, ale nie widział w tym nic złego.
W maju wezwany na świadka kolega oskarżonego z patrolu opowiadał, jak jednej nocy Jakub B. skierował radiowóz do wsi, gdzie kobieta mieszkała, poza rejon wyznaczony do patrolowania. Wjechał na jakieś podwórze, wyszedł i nie było go przez godzinę. Nie pamiętał, czy nasobny terminal służący do utrzymywania łączności z komendą był wówczas włączony.
Dziś w sądzie Jakub B. zarzucił koledze, że kłamie, tzn. dla awansu powtarza rzeczy, których oczekują od niego przełożeni. W jego wersji ta noc wyglądała zupełnie zwyczajnie, poza tym, gdy jechali spatrolować strefę przemysłową, terminal nawalił, a awarię dostrzegli dużo później.
Z czasem, jak twierdzi Jakub B., znajomość z dwudziestokilkulatką zaczęła mu przeszkadzać.
Kobieta zakochała się. Żądała, aby zostawił żonę z dziećmi i kupił jej mieszkanie.
On nie brał tego poważnie. Dochodziło do sprzeczek. Powiedział, że nie rzuci dla niej rodziny.
Była zazdrosna i zaborcza. Aby pokazać, że nie ma przed nią nic do ukrycia, dał jej kod do blokady swojego telefonu i pozwalał bawić się jego komórką.
Bywało, że przysypiał u niej na łóżku, a gdy się obudził data i godzina w jego telefonie były przestawione.
– Ona to bagatelizowała. Mówiła: awaria systemu – opowiadał Jakub B. w sądzie.
Policjant przekonuje że już wtedy myślała, jak zniszczyć jego życie rodzinne i zawodowe. Preparowała dowody, które ostatecznie posłużyły prokuraturze do sporządzenia aktu oskarżenia.
Podstępnie z jego telefonu na swój wysyłała zdjęcia zatrzymanych mężczyzn z wiadomościami w rodzaju: „dobieraj sobie lepiej dostawców, bo ostatni wysprzęglił się" lub „mam jeńca”.
Dlaczego ich fotografował? Żeby móc się bronić przed pomówieniami o to, że ich pobił podczas służby.
Wie, że to nielegalne, ale po pierwsze musiał się zabezpieczyć, a po drugie robi tak wielu funkcjonariuszy ze złotoryjskiej komendy policji.
Jakub B. uważa się za dobrego policjanta. Stanowczego egzekutora prawa. Słowa jednego z narkotykowych dilerów, że jest z niego „kawał policyjnej kur...y" potraktował jako komplement.
– Jestem policjantem doświadczonym. Mam największy staż w wydziale prewencji Komendy Powiatowej Policji w Złotoryi. Mam tytuł najlepszego policjanta prewencji w garnizonie dolnośląskim. Dwukrotnie zostałem nagrodzony przez komendanta wojewódzkiego za uzyskane wyniki – przypomniał Jakub B. na wstępie swoich wyjaśnień.
Proces ma się ku końcowi. We wrześniu zostanie przesłuchany ostatni świadek. Strony wygłoszą mowy końcowe.
Jakubowi B. grozi do 3 lat pozbawienia wolności.
źródło: tulegnica.pl/fot. Piotr Kanikowski
Filtry