Piotr Borys, wiceminister sportu, propagował dziś w Złotoryi bieganie, startując w Złotej Dysze. – Polacy stanowczo za mało się ruszają – mówił na mecie. Jednak chętnych do rywalizacji w naszym kryterium ulicznym w sobotę nie brakowało. Na dłuższym dystansie pobiegło rekordowa liczba zawodników – około 200. Po raz pierwszy na imprezie pojawili się reprezentanci Afryki.
Organizatorzy Złotej Dychy nie zmienili konwencji i obiecali biegaczom dodatkową premię pieniężną za pobicie rekordu trasy (200 zł plus 20 zł za każdą urwaną sekundę). W biegu na 5 km (dwie pętle wokół złotoryjskiej starówki) atak od razu po starcie przypuścił Krzysztof Tschirch, do którego do dzisiaj należał najlepszy wynik na tym dystansie. I rekord właściciela nie zmienił, choć Tschirch po bardzo mocnym finiszu jeszcze go wyśrubował. Na metę wpadł z czasem 15 min. 57 sek. To o dwie sekundy lepiej niż dwa lata temu, gdy biegł w Złotoryi po raz ostatni.
– Wtedy było łatwiej, bo biegłem w grupie zawodników, teraz od początku sam – powiedział po zakończeniu biegu. Zapytaliśmy go, czy można jeszcze coś urwać z tego rekordu. – Tak, ale musi być lepsza pogoda niż dziś, bo taki skok temperatury jest zabójczy – odpowiedział zawodnik, który zaraz po przekroczeniu linii mety padł wyczerpany. – Ta trasa naprawdę nie sprzyja biciu rekordów. Biegam tu o jakieś półtorej minuty dłużej niż w przypadku 5 km po płaskim.
Drugie miejsce zajął Alan Dobrowolski (00:16:59), a trzecie Thomas Bil (00:17:22). Najszybszą kobietą była Elżbieta Kowalewska (00:20:05).
Na 10 km na rekord trasy zapolował Kenijczyk Albert Tonui. Biegł jak z innej bajki, poprawiając ubiegłoroczny wynik aż o 66 sekund! Na mecie pojawił się po 30 minutach i 20 sekundach. Zdublował ogromną większość rywali, a gdyby zawody były dłuższe o jedno okrążenie, niewykluczone, że zdublowałby niemal wszystkich. Drugiego w kolejności Łukasza Ludkiewicza pokonał aż o 4 minuty i 3 sekundy. Najlepsi złotoryjanie, piąty Marcin Pawłowski i szósty Szymon Kuca, stracili do Kenijczyka odpowiednio ponad 7 i prawie 8 minut.
Jako trzecia na mecie pojawiła się Kenijka Valentine Benedek-Jebet, która 10 km przebiegła w 35 min. 30 sek. Długo zapowiadało się, że i ona zrobi nowy rekord trasy, osłabła jednak w drugiej części dystansu i zabrakło jej pół minuty. Najlepsza złotoryjska biegaczka, Anna Ficner-Zborowska, 4 pętle po starówce pokonała w 41 min. i 27 sek.
Starterem na 5 km był Piotr Borys, sekretarz stanu w ministerstwie sportu i turystyki. Sam również spróbował swoich sił w Złotej Dysze, ale na dwa razy dłuższym dystansie. Przed startem wylicytował za 550 zł pierwszy numer startowy (dochód z licytacji był przeznaczony na leczenie Piotrusia Szliwy). Wiceminister, który biegł w Złotoryi po raz pierwszy, był na mecie mocno zmęczony, widać było, że trasa dała mu się w kość.
– Staram się biegać co drugi dzień, ale nie doceniłem tutaj tych podbiegów – przyznał z uśmiechem. – Pierwsze 5 km poszło mi super, kolejne już trochę wolniej. Ale przecież chodziło o to, żeby sobie spokojnie pobiegać. To jest rekreacja. To żeby Polska biegała, ruszała się, to jest dla naszego ministerstwa kluczowa rzecz, zwłaszcza jeśli chodzi o dzieci. To jest dla nas absolutny priorytet, bo jesteśmy niestety w ogonie Europy pod względem sprawności fizycznej. Za mało się ruszamy – tłumaczył po zakończeniu biegu, jak zwykle pełen zachwytu nad Złotoryją. – To jest jedno z najpiękniejszych miast w Polsce, z pięknym rynkiem i piękną historią. Cieszę się, że mogłem tu u was pobiegać i propagować aktywność fizyczną – dodał Borys, który Złotą Dychę potraktował jako trening przed pómaratonem.
Treningowo pobiegł też w Złotoryi wicewojewoda dolnośląski Artur Jurkowski. – Miałem dwa założenia na dziś: nie zmęczyć się i nie być zdublowanym. Oba udało mi się zrealizować – podsumował swój start gość z Wrocławia, który jutro zamierza wziąć udział w zawodach triatlonowych 1/8 Ironman w Żninie.
Jurkowski to doświadczony biegacz, ma na koncie m.in. wiele wyczerpujących triatlonów. Był jednak pod dużym wrażeniem złotoryjskiej trasy. – Jest bardzo wymagająca, trudna do bicia rekordu życiowego ze względu na dużą liczbę podbiegów. Trzeba tu umiejętnie i ostrożnie rozkładać siły – wyjaśniał.
Wojewoda swojej roli w Złotej Dysze nie ograniczył jednak tylko do biegania. Razem z burmistrzem Pawłem Kuligiem oraz Adamem Skórką i Anną Mrozek, organizatorami imprezy, dekorował pod starym ratuszem zwycięzców biegu.
Dodajmy, że po raz pierwszy w ramach Złotej Dychy przeprowadzono także biegi dla dzieci. Na starcie stanęło kilkadziesiąt osób w różnym wieku, które rywalizowały na deptaku, biegając w dół i w górę. Emocji nie brakowało, zwłaszcza wśród przedszkolaków, których mocno dopingowali rodzice.
Wszyscy uczestnicy Złotej Dychy, także najmłodsi, otrzymali po zawodach pamiątkowe medale.
Filtry