Blisko 4 i pół tony starych ubrań i tekstyliów oraz ponad 10 ton odpadów wielkogabarytowych zebrano podczas marcowej akcji przeprowadzonej na terenie Złotoryi. Zbiórka ma być powtarzana, ale ratusz zapowiada mniejszą wyrozumiałość na pojawiające się nieprawidłowości i włączenie w działania straży miejskiej. Część mieszkańców pokazała bowiem, że w nosie ma zasady porządkowe i wykorzystała okazję, by pozbyć się z domu na koszt podatników także innych odpadów, w tym tych niebezpiecznych.
– To była pierwsza tego typu zbiórka, od kiedy w mieście została wprowadzona segregacja odpadów, więc spodziewaliśmy się, że zostaniemy zasypani rzeczami niepotrzebnymi już mieszkańcom – mówi Marta Kusiak, naczelniczka Wydziału Ekologii i Gospodarki Odpadami w Urzędzie Miejskim w Złotoryi, który zorganizował akcję. Przez 2 dni po złotoryjskich ulicach jeździły na zlecenie ratusza 3 ekipy RPK, pakowały na ciężarówki stare ubrania oraz graty i wywoziły je na PSZOK (na zdjęciu na dole). Łącznie uzbierało się prawie 15 ton tzw. gabarytów i tekstyliów, które trafią do recyklingu i utylizacji.
Zbiórka to inicjatywa, która była mocno oczekiwana przez mieszkańców, co było słychać podczas ubiegłorocznych spotkań przy wiatach śmietnikowych. Wielu z nich zastosowało się do zasad akcji, jakie upowszechniał różnymi kanałami przekazu złotoryjski urząd. Ale nie wszyscy, przez co zbiórka nie przebiegała tak, jak zakładał ratusz. Błędów ze strony mieszkańców, popełnianych nieświadomie czy z premedytacją, nie brakowało.
Po pierwsze, przy boksach śmietnikowych pojawiały się rzeczy, które nie powinny się tam znaleźć. Były to m.in. materiały budowlane, sprzęt elektroniczny, odpady niebezpieczne (np. opakowania z olejem samochodowym), opony, a nawet… zderzaki od samochodów.
Po drugie, część złotoryjan zamieszkujących na posesjach jednorodzinnych zignorowała informacje zawarte na ulotkach czy plakatach i zamiast przenieść odpady do boksów śmietnikowych lub w miejsca wskazane przez magistrat (czyli dawne gniazda do segregacji), wystawiła je przed domy.
Po trzecie, nie brakowało spóźnialskich i wiele odpadów zostało wystawionych już po czasie, trafiając pod boksy dopiero na drugi dzień, czyli po zakończeniu zbiórki.
– Zebraliśmy nie tylko całe tony odpadów, ale też spore doświadczenie. Mieliśmy podczas zbiórki wiele nieprzyjemnych sytuacji i telefonów od mieszkańców. Mimo że nigdzie nie podaliśmy informacji o tym, że odpady można wystawiać przed dom, część z nich oczekiwała, że je po prostu zabierzemy. To tak nie działa. Mamy jasno sformułowane umowy z RPK – tłumaczą pracownicy urzędu. – Zdecydowaliśmy, że na początek zwieziemy z terenu miasta wszystko w ramach zbiórki, jednak przy kolejnej tego typu akcji przygotujemy dla mieszkańców mapę z naniesionymi miejscami, w których będą mogli zostawić odpady, włączymy też szerzej w nasze działania straż miejską. Jeśli ktoś wystawi odpady nie w miejscu do tego przeznaczonym, tylko np. na chodnik czy trawnik przed dom, będzie musiał je usunąć lub przenieść w miejsce wyznaczone na zbiórkę. Nie chcemy karać mieszkańców, ale by akcja przebiegała sprawnie, powinni się stosować do jej zasad. To zapobiegnie sytuacji, że miasto będzie przez kilka dni zaśmiecone.
A jak pokazuje doświadczenie, odpady, zwłaszcza tekstylne, nie mogą czekać zbyt długo na zwiezienie na PSZOK, bo zaczynają się wzbudzać „niezdrowe zainteresowanie”. Kamery monitoringu uchwyciły dwie sytuacje, gdy ktoś podchodził do worków z ubraniami, rozgrzebywał je i zaczynał przeglądać ich zawartość, sprawdzając metki i zabierając prawdopodobnie markowe rzeczy, a przy tym robiąc niesamowity bałagan przy wiatach.
Przypomnijmy, że kolejna zbiórka odpadów wielkogabarytowych i tekstyliów planowana jest 26 i 27 czerwca. Szczegóły zbiórki będą podane w maju na naszym portalu, na stronie internetowej miasta oraz w mediach społecznościowych.
Filtry