Przedłużają się prace przy drodze rowerowej prowadzącej z osiedla do zalewu. Trasa jest już na finiszu, ale wykonawca nie może się uporać z naprawianiem szkód w świeżej betonowej nawierzchni pozostawianych przez spacerowiczów. Urząd Miejski w Złotoryi apeluje, by jeszcze przez kilka dni ograniczyć „wycieczki” po placu budowy.
– Jak tak dalej pójdzie, to do grudnia nie skończymy. To prawda, że nie sprzyja nam w ostatnich tygodniach deszczowa pogoda, ale nie pomagają też swoim dużym zainteresowaniem mieszkańcy – żartuje Katarzyna Iwińska, naczelnik Wydziału Funduszy Zewnętrznych i Obsługi Inwestora w UM, który prowadzi inwestycję nad zalewem.
Z tym grudniowym terminem to zapewne przesada, ale prace przy drodze nad zalewem rzeczywiście przeciągają się w czasie. Pracownicy złotoryjskiego ratusza utrzymują, że gdyby spacerowicze respektowali przepisy i nie wchodzili na plac budowy, inwestycja byłaby już skończona.
– Wykonawca wprowadza poprawki w jednym miejscu, a w drugim pojawiają się zniszczenia. I tak na okrągło ostatnio. Trzeba pamiętać, że betonowa nawierzchnia jest jeszcze wciąż wrażliwa. W kilku miejscach prowadzone są prace wykończeniowe, m.in. na poboczach, więc nie wiadomo, czy akurat nie postawi się stopy w świeżo położony beton. Absolutnie nie powinno się tam chodzić – dodaje pani naczelnik.
Przykładów nieodpowiedzialnych zachowań nie brakuje. Najbardziej drastyczny? W ubiegłym tygodniu po świeżo wylanym betonie przejechał się chłopak na rowerze. Na oczach robotników. Miał się tłumaczyć zakładem z kolegami – o to, że przejedzie bo betonie...
Gdy w maju zniesiono ograniczenia w spacerowaniu związane z koronawirusem, magistrat zamontował fotopułapkę na budowie drogi rowerowej – w takim miejscu, że w zasięgu kamery znalazły się wszystkie odnogi ścieżki. Mimo że przy każdym wejściu jest tablica z informacją o zakazie wstępu, karta pamięci zapełniła się w jeden weekend. Kamera włączała się zarówno w dzień, jak i w nocy. Zarejestrowała, jak ludzie wchodzą na świeżo wylany beton, robiąc szkody, które trzeba było później naprawiać.
W zeszłym tygodniu wykonawca inwestycji w desperacji zdecydował się na zagrodzenie wejść na ścieżkę siatkami. Wytrzymywały pół godziny. Później ktoś je poodsuwał i zniszczył.
– Zdaję sobie sprawę, że mieszkańcy czekają na tę drogę. My też. Chcemy to jak najszybciej dokończyć, bo zaczęły się już inwestycje rowerowe w innych częściach miasta. Powstrzymajmy się jeszcze kilka dni ze spacerami, wtedy droga będzie gotowa szybciej – apeluje Katarzyna Iwińska.
Filtry