Niezwykle radosną wiadomość mogliśmy przeczytać wczoraj na profilu internetowym Moniki Świtalskiej, której mąż od kilku miesięcy poszukiwał dawcy szpiku.
„Witajcie kochani! Zacznę od tego, że tak, to prawda, mamy dawcę. Nie mamy pojęcia kim jest ten człowiek, ile ma lat i skąd pochodzi, ale dla nas to po prostu bohater(ka). Tak długo czekaliśmy na tę chwilę... Niedługo zaczynamy chemię, a później przeszczep. Piszę „my”, ponieważ w chorobie uczestniczy cała rodzina i przyjaciele. Każdego dnia modlimy się o to, aby Sylwek wrócił do domu i żeby był zdrowy. Drżymy za każdym razem, gdy wystąpi jakakolwiek infekcja, bo ona zawsze przynosi ból i cierpienie. Sylwek jest bardzo dzielny i silny. Jestem dumna, że jestem jego żoną. Proszę trzymajcie kciuki, aby Sylwek dał radę przejść chemię i oby szpik się przyjął. Dziękujemy, że jesteście z nami P.S. Mam prośbę. Nie pytajcie kiedy przeszczep, kiedy chemia i ile to będzie trwało, bo my tego nie wiemy. Mam nadzieję, że niedługo. Każdy dzień jest na wagę złota” – czytamy na profilu.
Sylwester Świtalski ma 40 lat. Pochodzi ze Świerzawy, mieszka z rodziną w Złotoryi. Pod koniec ubiegłego roku ciężko zachorował. Diagnoza brzmiała „aplazja szpiku”. Rozpoczęła się dramatyczna walka o życie pana Sylwestra, o której pisaliśmy wielokrotnie (m.in. tutaj). „Bliźniaka”, który podaruje mu cząstkę siebie, szukała Fundacja DMKS. To największy ośrodek dawców krwiotwórczych komórek macierzystych w Polsce. – Znalezienie „bliźniaka genetycznego” nie jest proste, ale na pewno jest możliwe. Naszej fundacji udało się to już 7,5 tys. razy – mówił w styczniu Leszek Lewandowski, koordynator ds. rekrutacji dawców w DKMS. Jak widać miał rację.
Rodzina Sylwestra Świtalskiego o dawcy dowiedziała się 13 maja. Kilka dni trwało jego dalsze badanie (sprawdzano czy dawca nie ma żadnych bakterii itp.) i wczoraj komórki potrzebne do przeszczepu trafiły do kliniki. – Czujemy ogromną radość, gdyż zaczynaliśmy już tracić nadzieję. To był po prostu ostatni dzwonek – mówi Monika Świtalska.
Filtry